Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny
Założycielka Zgromadzenie Powołanie Wydarzenia Kontakt
Wydarzenia

Przygotowanie do jubileuszu - 100-lecia Zgromadzenia

Relacja z rozpoczęcia przygotowań do obchodu jubileuszu Zgromadzenia

Zgodnie z uchwałą ostatniej Kapituły Generalnej, w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, dnia 25 listopada 2001 roku, całe Zgromadzenie rozpoczęło trzyletnie przygotowanie do obchodów setnej rocznicy swojego istnienia. W Białymstoku tę duchową pracę zainaugurowałyśmy Mszą świętą odprawioną o godzinie 15.00 w Sanktuarium błogosławionej Bolesławy przez ks. Infułata Stanisława Piotrowskiego. W Eucharystii tej uczestniczyły siostry z wszystkich naszych wspólnot białostockich oraz przybyłe z Mławy postulantki, a z Chełmna nowicjuszki razem z mistrzynią nowicjatu - s. Leonardą Kuniszewską i jej socjuszką - s. Leontyną Puczel. Po Eucharystii spotkałyśmy się na wspólnej agapie.

Chyba jeszcze głębiej zapadły w nas wydarzenia dnia następnego, 26 listopada 2001 roku, związane również z rozpoczęciem duchowych przygotowań do przeżywania jubileuszu Zgromadzenia. Dzięki bowiem posłudze Radia Maryja, nasza modlitwa zanoszona do Boga z sanktuarium Błogosławionej Bolesławy dotarła do wielu bardzo odległych zakątków świata i w głęboki sposób połączyła ludzi wrażliwych na wartości i ideały pielęgnowane i rozwijane przez Matkę Założycielkę i nasze Zgromadzenie. Wprawdzie modlitwy tego wieczoru były orientowane porządkiem poniedziałkowych spotkań Rodziny Radia Maryja, tematycznie jednak skupiały się i wyrażały duchową i charyzmatyczną tożsamość Zgromadzenia oraz rolę Błogosławionej Bolesławy w służbie umacniania jedności Kościoła. Siostry nowicjuszki i postulantki poprowadziły interesujący program modlitewny dla młodzieży, pt. Miłością złącz nas wszystkich.

Mszy Świętej koncelebrowanej przez ośmiu kapłanów przewodniczył ksiądz Infułat Zygmunt Lewicki, a homilię wygłosił ksiądz Radosław Kimsza członek archidiecezjalnej komisji ekumenicznej (tekst homilii poniżej). W Eucharystii transmitowanej przez Radio Maryja uczestniczyło około tysiąca osób. Wierni zajmowali nie tylko kaplicę, wszystkie korytarze i klatki schodowe, ale również salę misyjną, część muzealną domu oraz pomieszczenia świetlicy.

Po modlitwie różańcowej poprowadzonej przez nowicjat, z udziałem radiosłuchaczy i po apelu jasnogórskim, podczas którego rozważania prowadził ksiądz Radosław Kimsza, trwały rozmowy nie dokończone na temat: Modlitwą złącz nas wszystkich, Panie. Kierował nimi o. Piotr Andrukiewicz, a uczestniczyła Matka Generalna - m. Bożena Fornalczyk, s. Adriana Gronkiewicz i ks. Radosław Kimsza.

Zaraz po tym spotkaniu nastąpiło ogromne zainteresowanie osobą i posłannictwem Błogosławionej Bolesławy, a także obecną działalnością Zgromadzenia.


Homilia ks. dr. Radosława KIMSZY, wygłoszona z okazji rozpoczęcia przygotowań do Jubileuszu Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, 26 listopada 2001 roku w Białymstoku

19 września 1935 roku przyjechała do Białegostoku zakonnica. Zamieszkała w małym, drewnianym domu przy ulicy Stołecznej 5. W mieście gadali, że to jakaś ważna zakonnica. Misjonarki nazywały ją matką. Proboszcz u świętego Rocha mówił, że je założyła. Trzydzieści lat była ich generalną, ale oddała urząd innej i teraz będzie tu, w Białymstoku. Miała wtedy za sobą 73 lata życia, a kto ją znał, wiedział, że było to życie niełatwe.

Zaczęło się w Łowiczu, w rodzinnym domu. W nim uczyła się wiary w Boga, zaufania Bożej Opatrzności i tego, że kłamstwem jest mówić o miłości Boga, gdy ma się w nienawiści brata swego. A pierwsi nauczyciele? Wrażliwa matka, Łucja z Cyganowskich, przykładem życia wpajała, że serce trzeba mieć dobre. Ojciec Marcin, łowicki rzemieślnik, troską o dom uczył, że w życiu trzeba sobie radzić, że Bóg, ojczyzna, dom, rodzina są bezcenne. Z tak położonym fundamentem nie strasznym było posłanie panienki Bolesławy do wrogiego polskości i katolicyzmowi rosyjskiego gimnazjum w Łowiczu. A Bóg czynił swoje: uprawiał ziemię, by zakiełkować w niej mogło ziarno zakonnego powołania. A w czasach zaboru niełatwo było zostać zakonnicą. Tworzy się w podziemiu zgromadzenie. Są to Siostry, które miały być Rodziną Maryi. U nich uczyła się Bolesława zakonnego życia, zakonnej gorliwości. A siostry mówiły o niej: ta, to z Bogiem umie rozmawiać, jej można powierzyć trudne zadania, jest po rosyjskiej szkole, a więc niech jedzie na Wschód. I to pewnie dlatego, że zahartowana duchowo, choć cherlawa fizycznie, rzucana była wiatrem posłuszeństwa to do Petersburga, to do Odessy, to do Iłłukszty, a w końcu na Krym do Symferopola. Tu Bóg dał poznać, że coś się kończy, by inne mogło się rozpocząć. Pragnęła Boga. Może więc klauzura, najlepiej u krakowskich Wizytek? Nie. Kochała ubogich, może więc trzeba życie poświęcić, by dzielić pomiędzy nimi chleb? Próbuje w noclegowni na warszawskiej Pradze. Nie. Wszystko staje się spowite ciemną nocą, ale jest to ciemna noc Bożej miłości. Bóg milczy i tak oczyszcza grunt pod swoje dzieło, a posłużył się głosem zakonnika, kapucyna błogosławionego dziś Honorata Koźmińskiego. Po trwającej dziesięć lat burzy niepokojów, nastaje powiew łagodny, który delikatnie dmie w żagle Bolesławy i niesie ją do Mohylewa, nad Dniepr z przekonaniem, że potrzebne jest nowe zgromadzenie. Dziewczyno, po co? Nie wystarczy tych, które są? Doświadczyłam opłakanego stanu Kościoła świętego i zguby dusz nieśmiertelnych, i odnalazłam grono dusz dobrej woli, Łucję Czechowską i Leokadię Górczyńską, które tak jak ja zapragnęły oddać swe słabe niewieście siły, jako pomoc kapłanom katolickiego Kościoła w pracach apostolskich, szerzenia chwały Bożej, ratowania dusz Krwią Chrystusa Pana odkupionych (por. Wybór pism Bolesławy Lament, Rzym 1975, 121). Chcesz znowu tułać się po świecie? Tak, i to tam, gdzie jest najtrudniej, gdzie Chrystus jest podzielony, gdzie jeden mówi, że jest Pawła, inny, że Apollosa, a jeszcze inny, że Kefasa, a nawet tam, gdzie wcale nie ma Kościoła. Dlatego nazywać się będziemy Misjonarkami, a za wzór weźmiemy Najświętszą Rodzinę z Nazaretu: Jezusa, Boga Człowieka, Maryję Niepokalanie Poczętą, Matkę Boga i Józefa najczystszego Oblubieńca Maryi (por. Wybór pism Bolesławy Lament, 123). Od nich będziemy uczyły się życia w jedności i miłości wspólnej, jedności serca i woli, jedności pragnienia i działania (por. Wybór pism Bolesławy Lament, 123). I myślisz, że tak chrześcijanie staną się jedno? Tak. Niezdrowa optymistka. Stawać się będą jedno w naszej niezłomnej wierze, nadziei, poprzez którą w działaniu apostolskim zdamy się całkowicie na wolę Bożą, i szczerej miłości, którą będziemy zdobywały człowieka. Z takim przekonaniem przemierza Bolesława Mohylew, Petersburg, Łuck. Ile dobra uczyniła, wie tylko Bóg. A dzieliła je pomiędzy wszystkich. Nie było dla niej Żyda, Rosjanina, Polaka, prawosławnego czy katolika. Chciała być dla wszystkich siostrą. Ideałem jej była jedność. Czerwona rewolucja nie pozwoliła jej pozostać na ziemi, w której widziała tlący się płomień nadziei dla wypełnienia się modlitwy Chrystusa z Wieczernika: "Aby byli jedno, aby świat uwierzył"(J 17,21) Potułała się z pierwszymi misjonarkami do Ojczyzny. W Polsce Chełmno na Pomorzu, Różan, Piątnica, Ratowo. Najwięcej sióstr ma pracować na Wschodzie. Tam najwięcej biedy i są prawosławni, z którymi trzeba iść do jedności - mawiała, rozsyłając na coraz to nowe placówki swoje siostry. 19 września 1935 roku przyjechała do Białegostoku zakonnica. Zamieszkała w małym, drewnianym domu przy ul. Stołecznej 5. W mieście gadali, że to jakaś ważna zakonnica. Misjonarki nazywały ją matką. Proboszcz u św. Rocha mówił, że je założyła. Trzydzieści lat była ich generalną, ale oddała urząd innej i teraz będzie tu, w Białymstoku. Miała wtedy za sobą 73 lata niełatwego życia. Czas więc na odpoczynek. Siedź i wspominaj, patrz z dumą na to, coś uczyniła. Wieleś się napracowała. Wystarczy. Odpoczywaj, zatroszcz się w końcu o siebie. Bogu trzeba oddać całe życie! Wszystko dla większej chwały Bożej! Uparta zakonnica. Pewnie dlatego w Białymstoku, który miał być miejscem odpoczynku, założyła dwa przedszkola, szkołę zawodową, gimnazjum ogólnokształcące, dwa internaty, stołówkę dla bezdomnych, dom noclegowy, kazała iść do więzienia. To nie koniec ofiary złożonej Bogu. Od 1941 roku sparaliżowana, wielką cierpliwością i rozmodleniem towarzyszyła siostrom wyrzucanym przez panujący system z przedszkoli, szkół, sierocińców. 29 stycznia 1946 roku umarła. Wywiozły ją siostry do Ratowa i pochowały w swoim pobernardyńskim klasztorze. Do Białegostoku wróciła 14 listopada 1991 roku, wcześniej 5 czerwca ogłoszona przez Jana Pawła II błogosławioną. Dziś z nieba patrzy na swoje siostry. Mała trzódka z Mohylewa stała się wielkim zgromadzeniem. Ma Matka Bolesława swoje siostry i w Kenii, i w Zambii, w Ameryce i Włoszech. Ale cieszy się pewnie najbardziej, że wróciły do Mohylewa, nad Dniepr, że w Baranowiczach jest nowicjat, że w Moskwie s. Teresa odnajduje zapomnianą, zagubioną młodzież i przekonuje, że warto żyć, że w Białymstoku Misjonarki założyły szkołę, że jest tyle przedszkoli, że dzieci z ulicy w misjonarkach odnajdują i mamę, i nauczycielkę, że ekumeniczne rekolekcje, o których marzyła, organizuje teraz s. Dorota, że tyle różnych dzieł, które wrosły i zakorzeniły się w charyzmacie, które zakiełkowały blisko sto lat temu w Mohylewie nad Dnieprem. Nie ma już tego domku przy Stołecznej 5, gdzie w 1935 roku zamieszkała, jest teraz klasztor, co stał się sanktuarium. Jest siostra Adriana, która troszczy się, by ani jedna jota nie zginęła z tego, co Błogosławiona Założycielka zostawiła w testamencie i by pozostał obecny w dziełach jej duch. Jest kaplica, gdzie z tą samą wiarą, nadzieją i miłością Matka Bolesława nie przestaje się modlić ze swoimi siostrami, byśmy jedno byli, by świat uwierzył. A co nam chcesz powiedzieć tego wieczoru, Matko Bolesławo? Co chcesz powiedzieć swoim siostrom, co wczoraj rozpoczęły swoje przygotowania do Jubileuszu 100-lecia istnienia przez Ciebie założonego Zgromadzenia? Słowa Twoje może dziś usłyszeć przez Radio Maryja wielu. Mówisz, że jeśli nawet jest to grosz,ale dany Panu jako całopalna ofiara, jak wszystko, co się posiada, to znaczyć on będzie wiele. Mówisz, że Bogu trzeba poświęcić wszystko, a wtedy w zamian otrzymuje się stokroć więcej i życie wieczne. Dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne (por. Rz 11,29). Raz wezwane, by siebie dać, by byli jedno, by świat uwierzył, raz wybrawszy, codziennie wybierać trzeba, wybierać trzeba to, co się jeden raz wybrało. Inaczej łaska dana przez Boga jest daremna... Ucz więc, Matko Bolesławo, swoje misjonarki i nas wszystkich, jak stawać się całopalną ofiarą, jak życie swoje dawać, jak przemieniać się w Chrystusa, jak Chrystusa dawać, jak siebie dawać braciom. Amen.



   Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny - WYDARZENIA - 100 - LECIE ZGROMADZENIA Powrót na górę strony